To taka namiastka tego czym dzisiaj się zajmowałam...
Poranek... Na termometrze kilka stopni poniżej zera...
Wiatr... Brrr!!!
Kto normalny wychodzi z łóżka bez potrzeby w taką pogodę??
Nie jestem normalna! Nigdy nie byłam :)
Kilka godzin później zajadam się cieplutką kanapką z pieczonym boczkiem...
Popijam herbatą... Grzanym winem :)
Warto było!
Poranek... Na termometrze kilka stopni poniżej zera...
Wiatr... Brrr!!!
Kto normalny wychodzi z łóżka bez potrzeby w taką pogodę??
Nie jestem normalna! Nigdy nie byłam :)
Kilka godzin później zajadam się cieplutką kanapką z pieczonym boczkiem...
Popijam herbatą... Grzanym winem :)
Warto było!
Składniki:
1 kg surowego boczku
bagietka
Na 1 kg mięsa 19 g soli morskiej
6-7 ząbków czosnku
3 liście laurowe
3-4 ziarna ziela angielskiego
2 łyżki ziaren kolorowego pieprzu
suszony majeranek
suszony tymianek
domowa przyprawa typy Vegeta ( bez soli )
bagietka
Marynata:
Na 1 kg mięsa 19 g soli morskiej
6-7 ząbków czosnku
3 liście laurowe
3-4 ziarna ziela angielskiego
2 łyżki ziaren kolorowego pieprzu
suszony majeranek
suszony tymianek
domowa przyprawa typy Vegeta ( bez soli )
Przygotowanie:
Boczek kroimy w płaty o szerokości około 5-6 cm
Płaty boczku nacieramy solą, majerankiem, tymiankiem i domową Vegetą.
Ziarna pieprzu i ziela angielskiego rozgniatamy w moździerzu.
Rozdrobnione ziarna umieszczamy w garnku, dodajemy liście laurowe, zalewamy szklanką wody i zagotowujemy.
Płaty boczku umieszczamy w garnku, dodajemy rozgniecione ząbki czosnku -
całość zalewamy wystudzoną zalewą.
Garnek uzupełniamy zimną wodą, tak aby pokryć płaty boczku.
Boczek odstawiamy na 6-7 dni w zimne miejsce ( lodówka, piwnica ).
Zamarynowane mięso wyjmujemy z garnka i osuszamy ręcznikiem kuchennym.
Nad ogniskiem układamy blachę na której upieczemy nasz boczek.
Na rozgrzaną blachę kładziemy papier do pieczenia, a na nim kawałek boczku...
Pieczenie boczku zaczynamy od strony z tłuszczem, tak aby powoli się wytopił.
Następnie opiekamy boczek z każdej strony na złoty kolor.
Plastry boczku podałam na podpieczonych kromkach bagietki.
Oj, warto było. Ja natomiast wyszłabym z łózka, ale choroba mnie złożyła. Znów dopadł mnie jakiś wirus. Tak więc boczuś na kanapki, jak najbardziej a grzane wino? Chętnie, jak się już będę zdrowa :)
OdpowiedzUsuńRozgrzewałam się jak tylko mogłam :) Natomiast najbliżsi byli pełni obaw o rezultaty ;)
Usuńno i oby tak dalej ! Agatko, witaj w klubie szalonych kobitek, takie wariactwo to ja rozumiem, z wielką chęcią potowarzyszyłabym Ci przy posiłku, nawet w taką pogodę, boczuś pyszności !
OdpowiedzUsuńNawet nie masz pojęcia jak te kanapeczki szybko znikały :)
UsuńWitam !
OdpowiedzUsuńSuper przepis aż chciałoby sie w tym momencie skosztowac właśnie ten boczeczeczek ! Super super jeszcze raz super ! Polecam gorąco .
Zapraszam na moj blog kulinarny który dopiwro zaczynam ! www.wspolnesmaki.blogspot.com